środa, 27 czerwca 2018

II wojna światowa w amerykańskich komiksach grozy z lat 50. XX wieku.

Dziś w nikim nie budzi już chyba wątpliwości stwierdzenie, że niemożliwe jest opisanie dziejów jakiegokolwiek medium w oderwaniu od szerszej historii, w ramach której to kształtowało się, funkcjonowało i ewoluowało. Wśród badaczy komiksu panuje powszechny konsensus, w myśl którego do rozwoju rynku komiksowego w USA wydatnie przyczyniła się II wojna światowa. 

Szacuje się, że w latach 1942-1946 poziom sprzedaży komiksów zwiększył się z 12 mln. do 60 mln. egzemplarzy miesięcznie, a czytało je wówczas około 80. proc. Amerykanów między 6. a 17. rokiem życia i około 30 proc. w przedziale wiekowym 18-30[1]. Znaczną część czytelników stanowili amerykańscy żołnierze walczący w Europie i w Azji – komiksy stanowiły około 25 proc. periodyków wysyłanych na front, a regularnie czytało je 44 proc. z 12 mln. poborowych, zaś okazjonalnie – około 20 proc.[2].

Jak pisałem w jednym z wcześniejszych wpisów, branżę komiksową w przeważającej większości cechowały nastroje interwencjonistyczne – w czym niewątpliwą rolę ogrywał fakt, że znaczna część jej pracowników miała pochodzenie żydowskie – toteż niektórzy bohaterowie komiksów ścierali się z nazistami jeszcze przed otwartym zaangażowaniem się USA w konflikt. Początkowo wrogowie nie byli identyfikowani wprost, jednak aluzje były czytelne. Przykładowo: w pierwszym odcinku serii Espionage opublikowanym w „Smash Comics” z sierpnia 1939 roku antagonistą był stylizowany na Hitlera dyktator Argentyny, zaś w historii Mercury in the 20th Century zawartej w „Red Raven Comics” z sierpnia 1940 roku bohater mierzył się z żołnierzami Rudopha Hendlera, przywódcy państwa Pruslandia. Część twórców i wydawców zaczęła eksplicytnie wskazywać na nazistowskie Niemcy jako wroga już w 1940 roku. W latach 1942-1945 wojna z „Japonazistami”  stanowiła jeden z dominujących tematów amerykańskich komiksów, lecz po jej zakończeniu szybko niemal zupełnie zniknęła z ich kart.

Vlamir Koran, dyktator Argentyny („Smash Comics” #1, Quality Comics, sierpień 1939).

środa, 6 czerwca 2018

Archiwum fanpejdża: W star(sz)ym japońskim kinie #1

Czym jest „Archiwum fanpejdża”?

Najogólniej rzecz biorąc – sekcją bloga przeznaczoną do archiwizowania wybranych treści z mojego facebookowego fanpejdża. Moja aktywność w Sieci przebiega na trzech frontach – konta w serwisie Academia.edu, na którym zamieszczam swoje publikacje akademickie i prezentacje wykorzystywane podczas wystąpień, coraz rzadziej aktualizowanego bloga, przeznaczonego na dłuższe materiały, oraz fanpejdża, gdzie zamieszczam informacje o swojej bieżącej działalności, ciekawostki związane z rzeczami, którymi się zajmuję, i wpisy zbyt krótkie, by publikować je na blogu. Kilka osób zwróciło mi uwagę, że z racji specyfiki facebookowego fanpejdża zamieszczane na nim wpisy mają krótką żywotność i trudno do nich trafić z poziomu samego Facebooka, więc może warto byłoby część z nich zamieścić na blogu. Stwierdziłem – „Czemu nie?”. „Archiwum fanpejdża” zostało pomyślane jako miejsce, w którym co jakiś czas mogłyby pojawiać się powiązane tematycznie wpisy i ciekawostki, które wcześniej zamieściłem na fanpejdżu, publikowane w takiej samej (lub podobnej) formie, w jakiej pojawiły się na Facebooku.

Zobaczymy, czy taka sekcja ma sens. Na pierwszy rzut wybrałem trzy wpisy poświęcone dość wiekowym japońskim filmom, które pojawiły się na fanpejdżu w 2016 i 2017 roku.