Polska sopranistka opowiada o miłości do muzyki, specyfice śpiewu chóralnego, planach na najbliższą przyszłość oraz o swej agencji koncertowej Astarte.

Spodziewam się usłyszeć kilka dobrych chórów. Choć sama pasjonuję się muzyką dawną i takową wykonuję, chętnie posłuchałabym też muzyki gospel, albo ciekawych transkrypcji chóralnych utworów nie przeznaczonych pierwotnie na chór.
Z jakich względów zdecydowała się Pani na przyjęcie zaproszenia do wzięcia udziału w tym wydarzeniu?
Śpiewem zajmuję się od lat. Najpierw śpiewałam właśnie w szkolnym chórze, następnie, podczas studiów wokalnych w Akademii Muzycznej, w znanym wrocławskim zespole Spirituals Singers Band. Z tym ostatnim nagrałam zresztą w 1999 roku płytę "Good News" dla wytwórni Koch International. Później występowałam jeszcze w różnych formacjach barokowych. W ramach swojej dotychczasowej działalności artystycznej i dydaktycznej pracowałam też z kilkoma chórami nad techniką wokalną.
Choć obecnie występuję przede wszystkim jako solistka, śpiewanie w zespole nadal sprawia mi ogromną przyjemność. Niezależnie od tego, czy są to madrygały, msze wczesnobarokowe, czy też utwory późniejsze. Uczy to pokory w śpiewie, szukania harmonii, wspólnego wyrazu oraz, przede wszystkim, poskramiania "protagonizmu" wokalnego.
Tak więc, podsumowując - głos i różne formy wykorzystania go, to moja pasja życiowa. Propozycję Pana Columbro, organizatora konkursu, potraktowałam jako wyróżnienie, a udział w tym wydarzeniu będzie dla mnie ogromną przyjemnością.
Proszę powiedzieć, czy jurorzy na tego typu konkursach oceniają wyłącznie muzyczny aspekt występu? A może zwracają uwagę również na takie kwestie, jak choćby jego strona wizualna, czy też - nazwijmy to - "aktorski" aspekt widowiska, ekspresję chórzystów i tym podobne kwestie?
Elementy wizualno-aktorskie pojawiają się o przede wszystkim przy występach solistów. Klasyczny występ chóralny jest natomiast zazwyczaj bardzo statyczny. Wyjątkiem są sytuacje, w których ktoś przygotuje jakąś specjalną aranżację quasi-teatralną. Jeśli chodzi o chóry, to pod względem wizualnym zabłysnąć mogą raczej te, które wykonują muzykę gospel. Dlatego też - jak wspomniałam wcześniej - liczę na to, że na "Armonia di voci" i takie się pojawią.

17 października wystąpię na finałowym koncercie Festiwalu Lodoviciano w Viadana. Zaprezentuję tam mało znane utwory Orfeo Avosaniego. Z kolei w listopadzie zawitam do Polski, mam bowiem w planie nagranie, wraz z zespołem grającym na instrumentach dawnych, serii kolęd barokowych dla wrocławskiej telewizji. Mamy nadzieję przywrócić kolędom barokowym ich pierwotny koloryt. W grudniu natomiast zaproponowano mi w Trento koncert bożonarodzeniowy. Repertuar jest jeszcze do ustalenia.
W przyszłym roku wezmę udział między innymi w Haendel Festspiele w niemieckim Goettingen, podczas którego zaprezentuję "Miserere" i "Lamentacje" Alessandro Scarlattiego. Jako że w przyszłym roku przypada 350. rocznica urodzin tego kompozytora, z tym samym repertuarem pojawię się na Maju z Muzyką Dawną we Wrocławiu. Mieście tym zaśpiewam również koncert chopinowski z okazji 200. rocznicy urodzin tego wielkiego kompozytora.
Będę także promować moją najnowszą płytę "Il Caino overo il Primo Omicidio" z utworami Scarlattiego, którą nagrałam dla firmy DUX.
Obecnie wraz z zespołem "Il Canto di Orfeo" pracuje Pani nad wydawnictwem, w skład którego wejdą wszystkie oratoria Carissimiego. Kiedy możemy spodziewać się płyty?
Sama chciałabym to wiedzieć (śmiech). W niedługim czasie natomiast powinna ukazać się moja płyta z motetami Francesco Antonio Bonportiego nagrana z japońskim zespołem Ricterion d'Arcadia dla austriackiego ORF.
Czym, poza występami scenicznymi i pracami nad płytą, zajmuje się Pani obecnie?
Poza tym, że uczę śpiewu w Rovereto i Bolonii, niedawno założyłam agencję koncertową Astarte, która ma na celu promocję i wymianę muzyków z Polski i z zagranicy oraz organizację koncertów na terenie Europy. Dostrzegam bowiem pewną - nazwijmy to - "czarną dziurę" pomiędzy organizatorami a wykonawcami. W przeszłości często pośredniczyłam w tego typu przedsięwzięciach, traktując to jako hobby. Teraz postanowiłam zająć się tym na poważnie.
Dziękuję za rozmowę.
Tekst został pierwotnie opublikowany na łamach serwisu kulturalnego portalu Netbird.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz