sobota, 31 lipca 2010

Wywiad: Joanna Klisowska

"GŁOS I PASJA" - ROZMOWA Z JOANNĄ KLISOWSKĄ

Polska sopranistka opowiada o miłości do muzyki, specyfice śpiewu chóralnego, planach na najbliższą przyszłość oraz o swej agencji koncertowej Astarte.



Nasi czytelnicy wiedzą już, że wejdzie Pani w skład jury Międzynarodowego Konkursu Śpiewu Chóralnego "Armonia di voci", który odbędzie się pod koniec października we włoskiej Pienzie. Jakie są Pani oczekiwania względem tego konkursu?

Spodziewam się usłyszeć kilka dobrych chórów. Choć sama pasjonuję się muzyką dawną i takową wykonuję, chętnie posłuchałabym też muzyki gospel, albo ciekawych transkrypcji chóralnych utworów nie przeznaczonych pierwotnie na chór.

Z jakich względów zdecydowała się Pani na przyjęcie zaproszenia do wzięcia udziału w tym wydarzeniu?

Śpiewem zajmuję się od lat. Najpierw śpiewałam właśnie w szkolnym chórze, następnie, podczas studiów wokalnych w Akademii Muzycznej, w znanym wrocławskim zespole Spirituals Singers Band. Z tym ostatnim nagrałam zresztą w 1999 roku płytę "Good News" dla wytwórni Koch International. Później występowałam jeszcze w różnych formacjach barokowych. W ramach swojej dotychczasowej działalności artystycznej i dydaktycznej pracowałam też z kilkoma chórami nad techniką wokalną.

wtorek, 20 lipca 2010

Relacja: Grunwald 2010

KLĘSKA POD GRUNWALDEM

Okrągła rocznica, prominentni goście, imponujące spoty reklamowe przygotowane przez zespół Platine Image oraz zachęcający program, którego główną atrakcję stanowić miała rekonstrukcja bitwy z udziałem dwóch tysięcy statystów. Krótko mówiąc: obietnica imprezy na europejskim poziomie. Cóż z tego, skoro jej organizację określić można tylko jednym słowem – katastrofa.

Ale kostiumy mieli ładne


Ale kostiumy mieli ładne i widać było, że się starają” - zagadnął starszy jegomość, przerywając ciszę, jaka od kilkunastu minut panowała na peronie dworca kolejowego w Olsztynku. „Szkoda, że tylko oni” - odparł stojący nieopodal mężczyzna. „Tylko oni się postarali” - dodał, kiedy dostrzegł pytający wzrok inicjatora rozmowy - „Bo o organizatorach powiedzieć tego nie można”.

Nie minęło pięć minut, nim zdawkowa wymiana zdań przerodziła się w żywiołową dyskusję, w którą zaangażowała się większość osób przebywających wówczas na peronie. Niemal każdy chciał dodać swój wers do spontanicznie rodzącej się litanii skarg i zażaleń.

Proszę mi powiedzieć, jak to jest możliwe, by na terenie całej imprezy nie można było kupić do picia niczego poza Tyskim i Coca-Colą?” - pytała kobieta w średnim wieku. „Zastanawia mnie, kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby przy takiej liczbie spodziewanych gości, o której od tygodnia mówią w telewizji, na całym polu postawić raptem trzy namioty, pod którymi można by skryć się przed słońcem” - wtórował jej wspomniany już jegomość. „Skwar jak w Mozambiku, a tam żadnego cienia” - dorzucił z oddali mężczyzna palący papierosa.