poniedziałek, 11 listopada 2013

[Galeria] Tanuki według Kuniyoshiego

Utagawa Kuniyoshi (1797-1861) kojarzony jest przede wszystkim z malarstwem drzeworytniczym typu musha-e (武者絵), przedstawiającym dzieje wielkich wojowników, zarówno historycznych, jak i fikcyjnych. Jego twórczość była jednak zróżnicowana, obejmowała bowiem wizerunki pięknych kobiet, aktorów i sumitów, pejzaże i ilustracje humorystyczne. Zwłaszcza w tych ostatnich, nieszablonowych z samej definicji, ujawniała się nieskrępowana wyobraźnia artysty. W dzisiejszej odsłonie Galerii prezentuję dwie serie humorystyczne Kuniyoshiegi poświęcone jenotom japońskim i ich niezwykłym umiejętnościom. Serie te to Tanuki, zrealizowana około 1842 roku, oraz Nowe figle tanuki (Aratamete tanuki no tawamure), powstała w latach 1844-1846.

piątek, 20 września 2013

W starym japońskim kinie: "Czaszka" ("Dokuro"), 1927

W 1925 roku osiemnastoletni naówczas Utaemon Ichikawa porzucił teatr kabuki na rzecz filmu. Początkowo zasilił szeregi założonej przez Shōzō Makino wytwórni Makino Purodakushon, jednak już dwa lata później – idąc w ślady Tsumasaburō Bandō, za którego przykładem w ciągu kilku kolejnych lat podążyło wielu popularnych aktorów – założył własną firmę produkcyjną Ichikawa Utaemon Purodakushon. 

Czaszka (Dokuro), nakręcona przez Sentarō Shiraia i wprowadzona do kin 1 listopada 1927 roku, to jedna z nielicznych zachowanych japońskich produkcji z tego okresu, a zarazem – przynajmniej w świetle mojej wiedzy – pierwsza z udziałem Ichikawy. Stwierdzenie „zachowany” jest przy tym dość umowne, bowiem obecnie dostępne jest tylko kilkadziesiąt minut filmu. Na szczęście ocalałe fragmenty pozawalają zapoznać się jeśli nie z całą, to przynajmniej z większością przedstawionej w filmie historii. Wartość filmu jest tym większa, że rola kreowana w nim przez Ichikawę wyróżnia się na tle jego ówczesnego emploi – w okresie przedwojennym grał on zwykle pogodne postaci, w Czaszce natomiast gra rolę tragiczną.

sobota, 17 sierpnia 2013

[Galeria] Mockbusting w wersji vintage: Chaty wuja Toma

Przed kilkoma miesiącami prezentowałem w Galerii zestawienie kadrów z Predatora i Robowar: Robot da guerra. Zestawienie to miało na celu zilustrować skrajny wariant mockbustingu, rozumianego jako praktyka tworzenia filmów mających kapitalizować na popularności lub kampanii marketingowej innych tytułów. Mockusting jest zjawiskiem zróżnicowanym, w tym konkretnym przypadku przyjął jednak postać ekstremalną – Bruno Mattei skopiował do swego filmu większość atrakcyjnych scen Predatora, przy czym uczynił to mając do dyspozycji nieporównywalnie mniejszy budżet oraz kompletny kompletny brak nerwu reżyserskiego.

Choć pojęcie mockbusteru jest stosunkowo nowe, zjawiska, do których opisu ten termin się stosuje, są tak stare, jak kino. W dzisiejszej odsłonie Galerii chciałbym przyjrzeć się przypadkowi z 1903 roku, konkretnie zaś dwóm konkurencyjnym adaptacjom Chaty wuja Toma Harriet Beecher Stowe.

czwartek, 20 czerwca 2013

Shōzō Makino i Matsunosuke Onoe: Ojciec filmu japońskiego i jego największa gwiazda

Powiedzieć o nim, że był gwiazdą, to za mało. Matsunosuke Onoe był fenomenem. W szczytowym okresie jego kariery na terenie tokijskiej dzielnicy Asakusa, stanowiącej wówczas rozrywkowe centrum Japonii, znajdowały się trzy kina, w których wyświetlano po trzy różne filmy z Onoe w roli głównej. Co dziesięć dni każde z nich otrzymywało nową produkcję z jego udziałem, co oznacza, że w owym czasie Medama no Mat-chan – jak pieszczotliwie nazywali go fani – występował przynajmniej w dziewięciu filmach miesięcznie. Anegdota z epoki głosi, że uczniowie proszeni o wskazanie na najwspanialszych współczesnych im Japończyków wymieniali go na drugim miejscu, zaraz po cesarzu. Choć w latach dwudziestych gwiazda Onoe nieco przyblakła, na jego pogrzeb przybyło niemal dwieście tysięcy fanów, pragnących złożyć ostatni hołd swemu idolowi.

Mimo niezaprzeczalnej charyzmy, pracowitości i umiejętności konstruowania swego pozaekranowego wizerunku, Onoe nie był jednym architektem swego sukcesu. Prawdopodobnie do końca swych dni pozostałby drugorzędnym aktorem teatralnym, gdyby los nie postawił na jego drodze Shōzō Makino, reżysera określanego mianem „Ojca japońskiego kina” i „Japońskiego Davida Warka Griffitha”.

środa, 19 czerwca 2013

[Galeria] He-gassen (Bitwa na wiatry)

Isao Takahata, reżyser Grobowca świetlików, stwierdził niegdyś, że poszukując źródeł anime, winniśmy się cofnąć do dwunastowiecznych ilustrowanych zwojów i szkicowników w rodzaju Opowieści o wielkimi radcy Banie (Ban dainagon ekotoba) czy Humorystycznych obrazków zwierząt i ptaków (Chōjū-jinbutsu-giga). Czytelnicy bliżej zaznajomieni z historią anime wiedzą, że jest to teza dość ryzykowna, nie uwzględnia bowiem faktu, iż pierwsze komercyjne animacje zaczęto realizować w Japonii pod wpływem importowanych z Europy filmów Émile'a Cohla, a w późniejszym okresie obficie czerpano z produkcji Walta Disneya. Jeśli jednak wypowiedź Takahaty potraktować nie jako próbę identyfikacji anime jako formuły "czysto japońskiej", lecz skrót myślowy, pozostaje ona wartościowym wkładem w rozważania nad japońską animacją.

Wypada tylko żałować, że wskazując na narracyjne ilustrowane zwoje jako jedno ze źródeł anime, nie wspomina się o zwojach He-gassen. Szkoda to tym większa, że jest to fenomen fascynujący sam w sobie, a przy tym rzadko wspominany w opracowaniach dotyczących sztuki i historii Japonii. Stwierdziłem więc, że warto poświęcić mu tę odsłonę Galerii.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

[Galeria] Predator vs. Robowar: Studium przypadku

Niniejsza odsłona Galerii stanowi suplement do opublikowanego na początku roku zestawienia plakatów (w większości) amerykańskich przebojów filmowych i ich włoskich imitacji. Od tego czasu kilkanaście osób pytało mnie, do jakiego stopnia producenci i reżyserzy z Półwyspu Apenińskiego "inspirowali się" zagranicznymi tytułami.

Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, bowiem realizowane przez nich filmy były - mimo wszystko - dość zróżnicowane. Czasami podobieństwa kończyły się na plakacie i motywie przewodnim, kiedy indziej wykorzystywano podobną linię fabularną, scenografię, charakteryzację czy pojedyncze sceny, w skrajnych jednak przypadkach na włoską taśmę filmową przenoszono oryginał w proporcach 1:1, kopiując nie tylko całe sceny zagranicznego blockbustera, ale i kompozycję poszczególnych kadrów.

Najlepszą bodaj ilustrację ekstremum, do jakiego mógł w latach 80. posunąć się włoski przemysł filmowy, stanowi zrealizowany w 1988 roku Robowar (Robowar: Robot da guerra), będący niemal identyczną kopią (minus ograniczenia budżetowe i werwa realizacyjna) o rok starszego Predatora Johna McTiernana. Nie mogło inaczej, wszak Robowar jest dzieckiem Franco Gaudenziego i Bruno Matteia, antytezy producencko-reżyserskiego dream teamu.


czwartek, 7 marca 2013

[Galeria] Historia 47 roninów na fotografiach Kazumasy Ogawy (1892)

Kazumasa Ogawa (1860-1929), znany również jako Isshin Ogawa i Kazuma Ogawa, należał do grona najpopularniejszych fotografów okresu Meiji. Jego ojciec był wasalem wpływowego klanu samurajskiego Matsudaira, który stracił na znaczeniu wraz z obaleniem siogunatu i otwarciem się Japonii na świat. W młodości Ogawa pobierał nauki fotografii u Renjō Shimooki, zaś w 1882 roku wyjechał do USA, by przez dwa lata zgłębiać tajniki fotografii portretowej i światłodruku w Bostonie, Waszyngtonie i Filadelfii. Po powrocie do kraju otwarł studio fotograficzne, a w 1889 roku założył Ogawa Shashin Seihan-jo, pierwszą japońską firmę zajmującą się produkcją odbitek światłodrukowych.

W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku Ogawa wydał kilka albumów z fotografiami przedstawiającymi wybrane aspekty tradycyjnej Japonii, z czasów poprzedzających procesy modernizacyjne, jakim kraj poddał się po zarzuceniu ponad dwustuletniego okresu izolacji. Najsłynniejsze z tych albumów to wydane w 1893 roku Stroje wojskowe starej Japonii (Military Costumes of Old Japan) i Stroje japońskie sprzed Restauracji Meiji (Japanese Costumes Before the Restoration). Mniej popularnym, choć równie interesującym wydawnictwem Ogawy są pochodzące z 1892 roku Sceny z Chūshingury i opowieści o 47 roninach (Scenes From the Chiushingura and the Story of Forty-Seven Ronin).

Na 52-stronicowy album składa się 17 fotografii, z których 15 wykonał sam Ogawa, zaś dwie (V i XV), jego pracownik Seibei Kajima, opatrzonych rozbudowanym komentarzem Jamesa Murdocha, szkockiego dziennikarza przebywającego w Japonii w latach 1889-1917, a zarazem autora trzytomowej Historii Japonii (A History of Japan), pierwszego anglojęzycznego kompleksowego opracowania dziejów Japonii. Z reklamy oferty firmy Ogawy, zamieszczonej w Mapie Japonii wydanej nakładem Kelly & Walsh Limited w 1894 roku wynika, że wydawnictwo to stanowi skróconą wersję albumu Sceny z Chūshingury (Scenes From the Chiushingura), zawierającego 20 fotografii.

Warto zauważyć, że album stanowi nie tyle rekonstrukcję wydarzeń historycznych stanowiących kanwę opowieści o 47 roninach, lecz ilustracje do opartego na nich spektaklu teatralnego.



Harakiri pana Asano

poniedziałek, 4 marca 2013

[Galeria] Fotografie aktorów kabuki z lat 1878-1888

Przeszukując zasoby Internetu w poszukiwaniu fotografii Ichikawy Danjūrō IX natrafiłem na interesujący album znajdujący się w kolekcji British Museum. Album zawiera czterdzieści dwie fotografie z lat 1878-1888*, przedstawiające aktorów teatru kabuki w rolach, w których wówczas występowali. Fotografie mają popularny wówczas format wizytówkowy (carte de visite), zaś utrwalone zostały w postaci odbitek albuminowych. Pomyślałem, że znalezisko może zainteresować część Czytelników, stąd też zamieszczam je w Galerii.

Opis fotografii przytaczam za internetowym katalogiem British Museum. W niektórych przypadkach pod opisem załączam również komentarze i drobne ciekawostki. Począwszy od fotografii 21 w katalogu znajduje się sporo braków i błędów, które – jeśli tylko je zidentyfikuję – staram się korygować, dlatego też do opisów, należy pochodzić z rezerwą, nawet jeśli nie towarzyszy im żaden komentarz. Jako że moja wiedza o kabuki jest bardzo ograniczona, zachęcam Czytelników do komentowania i wskazywania dodatkowych miejsc, w których warto wprowadzić poprawki.

* Tak przynajmniej wynika z opisów. Najstarsza fotografia datowana jest na 6 miesiąc 11 roku epoki Meiji, najnowsza natomiast na 6 miesiąc 21 roku tejże epoki. Kilka fotografii pozbawionych jest jednak informacji o dacie powstania, stąd też nie ma pewności, czy któraś z nich nie pochodzi z innych lat.


1. Ichikawa Sadanji I jako Togashi no Saemon w sztuce Kanjinchō
2. Ichikawa Danjūrō IX jako Musashibō Benkei w sztuce Kanjinchō (teatr Shintomi-za, 6 miesiąc 20 roku Meiji)
W kwietniu 1887 roku Ichikawa Danjūrō IX, Ichikawa Sadanji I i Onoe Kikugorō V wystąpili w Kanjinchō podczas czterodniowych pokazów teatru kabuki, które zorganizowano w posiadłości ówczesnego ministra spraw zagranicznych Kaoru Inoue dla rodziny cesarskiej. Spektakl ten, który wystawiono pierwszego dnia, obejrzał sam cesarz. Wydarzenie to jest o tyle istotne, że żaden z cesarzy nie oglądał wcześniej spektaklu kabuki, co świadczyło o podniesieniu rangi tej formy teatru.

Na podstawie Kanjinchō Akira Kurosawa nakręcił w 1945 roku film Ci, którzy nadepnęli tygrysowi na ogon (Tora no o wo fumu otokotachi).

wtorek, 19 lutego 2013

Postapokalipsa w sosie bolognese

Tajemnicą poliszynela jest, że filmy kręci się, by zarobić. Optymalna formuła gatunkowa, pozwalająca na osiągnięcie maksymalnych zysków, przy jednoczesnej minimalizacji kosztów, to kinematograficzny święty Graal, którego poszukiwaniom poświęciła życie nieprzebrana rzesza producentów filmowych. Wpływowa niegdyś myśl Theodore’a Adorno, podług której w ramach przemysłu kulturalnego toczy się permanentna gra między standaryzacją i indywidualizacją, jawi się dziś jako truizm, a w najlepszym razie proste stwierdzenie faktu.

Choć pieniądz rządzi kinem pod każdą szerokością geograficzną, istnieją kinematografie, które w doprowadzeniu tej zasady do ekstremum widziały nie patologię, lecz najwyższą cnotę. Przed długie dekady w szrankach o laur pierwszeństwa w tym niechlubnym procederze prym wiódł przemysł filmowy, który w swych lepszych dniach wprawiał światową widownię w zachwyt nad dziełami de Siki, Viscontiego czy Felliniego.

wtorek, 5 lutego 2013

Kącik translacyjny: Chūshingura okiem redakcji „LIFE” (listopad 1943)

Dotychczasowe doświadczenia z blogosferą nauczyły mnie, że uruchamianie nowego działu jest posunięciem ryzykownym. Pomysłów na nowe działy co prawda nie brakuje, a i część z nich można uznać za potencjalnie interesujące i przydatne dla Czytelników, gorzej jednak przedstawia się sytuacja z mobilizacją do ich systematycznego uzupełniania.

Mając świadomość ryzyka, z jakim się to wiąże, postanowiłem jednak zainicjować na blogu nowy dział. Założyłem, że skoro kwestiami, którym chciałbym ten dział poświęcić, zajmuję się regularnie w swej pracy naukowej akademickiej, materiałów na kolejne wpisy raczej nie zabraknie.

Po tytule działu nietrudno zmiarkować, że będzie on poświęcony tłumaczeniom. Nie wszystkim, rzecz jasna, lecz tym, które przydatne są w refleksji nad wczesną kinematografią japońską, czy też  – szerzej – procesom społeczno-politycznym, które warto w niej uwzględnić. Planuję prezentować tu tłumaczenia artykułów, wywiadów, fragmentów książek, aktów prawnych i dokumentów „z epoki”, wraz z informacjami, gdzie można znaleźć je w wersji oryginalnej. Materiałom źródłowym nie będzie towarzyszył komentarz krytyczny, tym bowiem zajmuję się w innych miejscach, zachęcam jednak Czytelników do dyskusji i zadawania pytań, dotyczących zarówno samego tłumaczenia, jak i kontekstu powstania i znaczenia prezentowanych tu dokumentów.

Pierwszą odsłonę działu postanowiłem poświęcić tematowi, który poruszałem już wcześniej na blogu, mianowicie opowieści o 47 roninach. Czytelnicy mogą zapoznać się a artykułem poświęconym tej opowieści i inspirowanej nią sztuce teatralnej, który ukazał się w magazynie „LIFE” w numerze z 1 listopada 1943 roku.. Jak łatwo się domyślić, z racji toczonej wówczas przez USA wojny z Japonią, wyrażane w artykule opinie o samej sztuce, leżących u jej podstaw wydarzeniach, instytucji katakiuchi i narodzie japońskim w ogóle, nie należały do przychylnych.

Dane bibliograficzne: Autor nieznany, "The 47 Rōnin", „Life” November 1 1943, s. 52-57.

niedziela, 13 stycznia 2013

[Galeria] Włoskie imitacje zagranicznych przebojów filmowych

Zacznijmy od radykalnej tezy.

Niemal każda kinematografia narodowa posiada segment produkcji eksploatacyjnej. Kinematografia włoska jest eksploatacyjna z definicji. Każda formuła gatunkowa, jaka wykształciła się na jej gruncie – peplum, spaghetti western, giallo, kino kanibalistyczne etc. – została przez nią wyciśnięta do ostatniego lira, a następne porzucona, zwykle bez jakichkolwiek prób jej rewitalizacji (spaghetti western stanowi na tym polu chlubny wyjątek).

niedziela, 6 stycznia 2013

"Kultura tradycyjna" i "kultura popularna" - pozorna sprzeczność. Kilka uwag o japońskiej (pop)kulturze okresu Edo.

Pozwolę sobie zacząć tonem osobistym. Więcej nawet: zacznę od wyznania. Choć jestem niereformowalnym dziecięciem epoki cyfrowej i orędownikiem totalnej digitalizacji, od czasu do czasu zdarza mi się oderwać od komputera i odwiedzić oldskulowe muzeum. Czynię to zazwyczaj wówczas, gdy prezentowana jest w nim jakaś wystawa poświęcona sztuce/kulturze Japonii, co w praktyce oznacza z reguły japońskie malarstwo drzeworytnicze okresu nowożytnego.

Niemal każdorazowo po opuszczeniu gmachu muzeum targają mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszy mnie, że ktoś podejmuje się trudu zaprezentowania w naszym kraju choćby małego skrawka kultury Japonii, a i – ujmując rzecz maksymalnie bezpretensjonalnie – fajnie jest obejrzeć kilka jej wytworów na żywo. Z drugiej jednak strony, kiedy myślę o sposobie ich ekspozycji – muzealnych ścianach, pustych przestrzeniach roztaczających się wokół zawieszonych na nich drzeworytów i uczonych paratekstach je otaczających – trudno mi oprzeć się wrażeniu, że coś tu nie gra, że nie w taki sposób powinny być one prezentowana, że w ten sposób wypacza się ich istotę.