niedziela, 13 stycznia 2013

[Galeria] Włoskie imitacje zagranicznych przebojów filmowych

Zacznijmy od radykalnej tezy.

Niemal każda kinematografia narodowa posiada segment produkcji eksploatacyjnej. Kinematografia włoska jest eksploatacyjna z definicji. Każda formuła gatunkowa, jaka wykształciła się na jej gruncie – peplum, spaghetti western, giallo, kino kanibalistyczne etc. – została przez nią wyciśnięta do ostatniego lira, a następne porzucona, zwykle bez jakichkolwiek prób jej rewitalizacji (spaghetti western stanowi na tym polu chlubny wyjątek).

niedziela, 6 stycznia 2013

"Kultura tradycyjna" i "kultura popularna" - pozorna sprzeczność. Kilka uwag o japońskiej (pop)kulturze okresu Edo.

Pozwolę sobie zacząć tonem osobistym. Więcej nawet: zacznę od wyznania. Choć jestem niereformowalnym dziecięciem epoki cyfrowej i orędownikiem totalnej digitalizacji, od czasu do czasu zdarza mi się oderwać od komputera i odwiedzić oldskulowe muzeum. Czynię to zazwyczaj wówczas, gdy prezentowana jest w nim jakaś wystawa poświęcona sztuce/kulturze Japonii, co w praktyce oznacza z reguły japońskie malarstwo drzeworytnicze okresu nowożytnego.

Niemal każdorazowo po opuszczeniu gmachu muzeum targają mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszy mnie, że ktoś podejmuje się trudu zaprezentowania w naszym kraju choćby małego skrawka kultury Japonii, a i – ujmując rzecz maksymalnie bezpretensjonalnie – fajnie jest obejrzeć kilka jej wytworów na żywo. Z drugiej jednak strony, kiedy myślę o sposobie ich ekspozycji – muzealnych ścianach, pustych przestrzeniach roztaczających się wokół zawieszonych na nich drzeworytów i uczonych paratekstach je otaczających – trudno mi oprzeć się wrażeniu, że coś tu nie gra, że nie w taki sposób powinny być one prezentowana, że w ten sposób wypacza się ich istotę.