wtorek, 21 sierpnia 2018

Archiwum fanpejdża: Z dziejów amerykańskiego komiksu #1

1. Roy Thomas rozwiązuje problem z cenzurą Nicka Fury'ego według Jima Steranki

Data publikacji na fanpejdżu: 16.05.2018.

Zgodzimy się chyba wszyscy, że cenzura nie jest, co do zasady, zbyt fajnym zjawiskiem. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto byłby psychofanem cenzury – jeśli już ktoś wypowiadał się o niej w trybie afirmatywnym, zawsze towarzyszyły temu mniejsze lub większe zastrzeżenia („w niektórych przypadkach”, „racja stanu”, „dzieciaczki” itd. itp.). Niemniej, zdarza się, że jej funkcjonowanie wyzwala w twórcach pokłady kreatywności, wskutek czego tworzą rzeczy ciekawsze od tych, jakie stworzyliby, gdyby mogli powiedzieć i/lub pokazać wszystko.

Bywa i tak, że rzeczy piękne i dobre rodzą się nie pod wpływem długiego namysłu, jak przechytrzyć cenzurę, lecz spontanicznych decyzji podyktowanych nadciągającym dedlajnem. Tak stało się w przypadku planszy z drugiego zeszytu komiksu „Nick Fury, Agent of S.H.I.E.L.D.” z 1968 roku.

Nick Fury, Agent of S.H.I.E.L.D. #2 (Marvel Comics, lipiec 1968).

A było to tak.

Jim Steranko, robiący wówczas z komiksem o przygodach Nicka Fury’ego rzeczy magiczne, przesłał do redakcji Marvela plansze, które następnie trafiły do Administracji Kodeksu Komiksowego (Comic Code Authority). Administracja miała trzy zastrzeżenia w stosunku do planszy, na której Nick Fury i Valentina wchodzą na stopień bliskości uznawany przez administrację kodeksu za nieodpowiedni dla nieletnich czytelników – do przedziałka między piersiami Valentiny (pierwszy kadr), do odwieszonej słuchawki telefonu (dziewiąty kadr) i do namiętnie obejmującej się pary (jedenasty kadr).


Oryginalna plansza Steranki
Pierwszym dwóm problemom zaradzono w Marvelu właściwie od ręki – John Romita Sr. dokonał retuszu kadrów. Bardziej kłopotliwe było zastrzeżenie trzecie, wymagające stworzenia nowego kadru, w sytuacji, gdy dedlajn wyglądał już zza rogu i nie było czasu na to, by odesłać plansze do Steranki. Roy Thomas, pełniący wówczas w wydawnictwie funkcję redaktora współpracującego, zaproponował, by zamiast szukać rysownika, który na prędkości stworzy nową grafikę, przekopiować w miejsce problematycznego kadru fragment kadru pierwszego – wiszący na fotelu pistolet w kaburze. Jak pomyślał, tak zrobiono.

Plansza w wersji, w jakiej ukazała się w komiksie.
Nieco później Steranko zadzwonił do Thomasa, gratulując mu, że tak sprytnie przechytrzył cenzurę, ukazując stosunek Fury’ego i Valentiny w sposób symboliczny. Bo wiecie – PISTOLET, hehe, W KABURZE, hehe. Thomas twierdzi, że dopiero wówczas zdał sobie sprawę, jak taki kadr może być w takim kontekście postrzegany. Uważa też, że w ostatecznym rozrachunku poprawiona strona jest lepsza od oryginalnej. Z czym i ja się zgadzam.

Historię przytaczam za: Richard J. Arndt, Tales from the Code: How the Comics Code Authority Changed Comic Books – Literally! – from 1954 to 2011, „Alter Ego”, No. 105, October 2011.

Zestawienie pierwotnej i finalnej wersji planszy.

2. Niezwykłe okoliczności powstania drugiego numeru „Daredevil Comics”

Data publikacji na fanpejdżu: 01.05.2018.

Historia powstania drugiego numeru „Daredevil Comics” to jedna z najpopularniejszych narracji założycielskich amerykańskiej branży komiksowej. I, w przeciwieństwie do wielu z nich, jest prawdziwa. A było to tak.

Na początku lat 40. XX wieku szał na komiks superbohaterski osiągnął w USA taką skalę, że sprzedawało się wszystko, co nosiło rajtuzy i miało niezwykłe umiejętności. Problemem nie było wymyślenie postaci, która trafi w gusta czytelników, ponieważ nawet jeśli wydawca nie miał w swej stajni Kapitana Marvela czy Supermana, i tak bez problemu osiągał wyniki sprzedaży na poziomie od 100 do 200 tys. egzemplarzy. Nie było nim też zorganizowanie twórców, którzy zapewnialiby stały dopływ nowych historii, ponieważ tych było na pęczki, a większość pracowała za grosze. Problemami, z jakimi borykali się wydawcy, było pozyskanie kapitału na druk, wstrzelenie się w wolny termin w drukarni, a przede wszystkim – zdobycie papieru.

Pewnego razu, na początku marca 1941 roku, Lev Gleason, właściciel Lev Gleason Publications, dostał propozycję zakupu kilku milionów stron papieru, musiał jednak zamówić go tu, teraz, zaraz, inaczej sprzedawca zwróciłby się do kogoś innego. Co więcej, musiał papier przekuć w komiks w tempie ekspresowym, gdyż inaczej jego dystrybutor nie zgodziłby się wyłożyć zaliczki, którą mógłby przeznaczyć na zakup papieru. Koniec końców, Gleason zadeklarował, że komiks trafi do drukarni w najbliższy poniedziałek, uzyskał zaliczkę i zapłacił za papier. Szkopuł w tym, że był piątek.

Gleason zwrócił się wówczas do Charlesa Biro i jego współpracownika, niesławnego Boba Wooda. Powiedział im, że potrzebuje na poniedziałek 64 strony premierowego materiału, i że nie interesuje go, co się w nim znajdzie, byleby bohaterem głównej historii był Daredevil, najbardziej rozpoznawalny heros ze stajni Gleasona. Wiadomo – Daredevil dał w pysk Hitlerowi, i to nie tylko na okładce, jak Kapitan Ameryka, ale i wewnątrz komiksu.

„Daredevil Battles Hitler” (Lev Gleason Publications, lipiec 1941).
Technicznie rzecz biorąc drugi numer „Daredevil Comics”był numerem pierwszym. Wydany nieco wcześniej komiks „Daredevil Battles Hitler” był pomyślany jako jednorazowa inicjatywa wydawnicza, lecz retroaktywnie uznano go za pierwszy numer serii.
W„Daredevil Battles Hitler” tytułowy bohater uderza Hitlera nie raz, nie dwa, ale trzy razy.

Biro i Wood zorganizowali do pomocy braci Wooda – Dicka i Dave, również pracujących w branży – oraz Jerry’ego Robinsona, który z kolei ściągnął Berniego Kleina i Morta Meskina, będących wówczas jego współlokatorami, oraz George’a Roussosa, po czym przystąpili do pracy w niewielkim studio, dzielonym przez Biro, Wooda i Robinsona. Studio miało tylko dwa stoły do rysowania, jeden z nich był jednak na tyle duży, by mogło przy nim pracować dwóch rysowników. Ci, którzy w danym momencie nie mogli pracować przy stole, robili to na podłodze, na zaimprowizowanych tablicach do rysowania.

Ekipa pracowała na tak wysokich obrotach, że umknęła im burza śnieżna, która zaatakowała Nowy Jork w nocy z piątku na sobotę (słynna zamieć z 7 na 8 marca 1941 roku, w wyniku której miasto przykryła półmetrowa warstwa śniegu, w wielu miejscach znacznie wyższa). Rysownicy odkryli to dopiero w sobotni ranek, kiedy, wygłodniali, postanowili zorganizować jedzenie, a za drzwiami powitała ich wysoka na półtora metra zaspa. Ekipa ciągnęła losy, by ustalić, kto uda się na miasto z misją poszukiwania pożywienia. Padło na Kleina.

W czasie, gdy Klein walczył z żywiołem, reszta ekipy walczyła ze zleceniem Gleasona. Mijały godziny. Ekipa zaczęła podejrzewać, że Klein porzucił ich lub zamarzł na śmierć (trudno powiedzieć, którą opcję wygłodniali, zdenerwowani rysownicy uważali za gorszą). W końcu jednak Klein powrócił. Niestety, udało mu się zdobyć tylko dwie butelki mleka i tuzin jajek… a studio nie miało kuchenki. Rysownicy zerwali więc kafelki z łazienki, rozbili na nich jajka, i usmażyli je nad ogniem z podpalonych skrawków papieru. Branżowa legenda głosi, że ten tuzin jajek to jedyne, co ośmiu dwudziestolatków zjadło do poniedziałkowego poranka.

Udało im się jednak – w poniedziałek do drukarni trafił blisko siedemdziesięciostronicowy komiks, zawierający dziewięć komiksów i jedno dwustronicowe opowiadanie, stworzony od zera od piątku wieczorem do poniedziałku rano. Kilka dni później komiks trafił do sprzedaży (na okładce zeszyt datowany jest na sierpień, lecz wówczas powszechną praktyką było postdatowanie komiksów, które trafiały do sprzedaży nawet na kilka miesięcy wcześniej niż wskazywano na okładce).

„Daredevil Comics” ukazywał się do 1956 roku, kiedy to Gleason porzucił biznes komiksowy. Łącznie opublikowano 134 zeszyty. Sam Daredevil pojawił się tylko w 69 zeszytach – w wyniku spadku popularności komiksów superbohaterskich postać tę usunięto z komiksu w 1950 roku.

Historię przytaczam za: Gerard Jones, Men of Tommorrow: Geeks, Gangsters, and the Birth of the Comic Book, Basic Books, New York 2004.

Cała seria „Daredevil Comics”, jak i pozostałe publikacje wydawnictwa Gleasona, znajduje się w domenie publicznej – drugi zeszyt można przeczytać i pobrać tutaj. Poniżej prezentuję okładkę i kilka przykładowych plansz.

„Daredevil Comics” #2 (Lev Gleason Publications, sierpień 1941).
Daredevil w The Kiss of Death, scen. Charles Biro, rys. Charles Biro.
Nightro w Nightro, the Streamlined Robin Hood, scen. Dick Wood, rys. George Roussos.
London w London Can Take It!, scen. Jerry Robinson, rys. Jerry Robinson.


3. Majdanek na polskim znaczku pocztowym i w amerykańskim komiksie

Data publikacji na fanpejdżu: 23.05.2018.

Być może części czytelników będzie trudno w to uwierzyć, ale w latach 1951-1953 nakładem wydawnictwa Youthful Magazines ukazywała się seria komiksowa „Stamps Comics”, w której publikowano krótkie historie na podstawie… znaczków pocztowych. Każdy numer poza ostatnim – ósmym, o zwiększonej objętości – zawierał osiem krótkich historii. Na początku każdej z nich prezentowano autentyczny znaczek pocztowy, który ją zainspirował.

„Stamps Comics” (Youthful Magazines , kwiecień 1952).

W czwartym numerze „Stamps Comics”, datowanym na kwiecień 1952 roku, ukazała się historia Escape from Maidanek powstała na bazie wydanego w 1946 roku w Polsce znaczka Majdanek. Obóz śmierci 1941-1944.

Scenarzysta komiksu jest nieznany, wiadomo jednak, że za rysunki i tusz odpowiadał Vincent Napoli. Napoli, urodzony w 1907 roku w rodzinie włoskich imigrantów, od lat 30. tworzył ilustracje do magazynów pulpowych (m.in. „Weird Tales”, „Astounding Science Fiction” i „Marvel Science Stories”), a w latach 1951-1955 narysował kilkadziesiąt komiksów, w większości dla Youthful Magazines. W czasie II wojny światowej zaciągnął się do armii, lecz niespełna dwa miesiące później, w październiku 1942 roku, został honorowo zwolniony ze służby, prawdopodobnie z przyczyn zdrowotnych. W przeciwieństwie do wielu ilustratorów i rysowników komiksowych Napoli nie trafił więc na front.

Z punktu widzenia historii amerykańskiego komiksu historia Escape from Maidanek jest ważna nie dlatego, że zainspirował ją polski znaczek pocztowy, lecz ze względu na to, iż była pierwszym amerykańskim komiksem, w którym ukazano wnętrze komór gazowych, piętrzące się w nich ciała i pracę Sonderkommando.

Cały czwarty numer „Stamps Comics” można przejrzeć tutaj. Poniżej zamieszczam historię Escape from Maidanek.

 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz