Rozmiłowana w Bułhakowie była studentka filologii rosyjskiej przybyła do kraju, w którym w szkołach dzieci uczą się, że do domu lepiej wracać obłoconą drogą, niż piękną łąką. Na tej pierwszej bowiem znajduje się mniej min.
„Terek pluszcze o kamienie, toczy mętny zdrój; na brzeg pełznie zły Czeczeniec, ostrzy kindżał swój” – pisał w połowie XIX wieku rosyjski poeta i prozaik Michaił Lermontow, oddając strach i pogardę jaką wobec dążących do niezależności mieszkańców Kaukazu odczuwali Rosjanie. Przeszło sto lat później niemal identyczny pogląd wyraża Nikołaj, młodzieniec z Uljanowska, który stał się kaleką, po tym jak nadepnął na minę na drodze do czeczeńskiego Centoroj, Aleksiej, student, którego klatkę piersiową przyozdabia tatuaż z rosyjskim orłem trzymającym w dziobie swastykę, dwóch profesorów matematyki zmierzających na konferencję w Moskwie, oraz całe rzesze podobnych im mieszkańców byłego Związku Radzieckiego. Być może myśleliby inaczej, gdyby na początku lat dziewięćdziesiątych Dżochar Dudajew nie potraktował zbyt poważnie wypowiedzi Borysa Jelcyna, który zachęcał każdego, aby wziął tyle wolności, ile jest w stanie unieść.